Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Drogi Czytelniku. Nie widzieliśmy się przez jakiś czas, ale wkraczanie w lata dwudzieste wymaga pewnego zaangażowania, które nakazuje porzucić laptop na kilka ładnych dni. Zwłaszcza, że mamy wyjątkowo piękną zimę w tym roku – ciepłą, a nawet całkiem słoneczną – która znakomicie nadaje się na piesze wycieczki. Zainteresowanym polecam szczególnie artystyczny szlak fotograficzny Smoga Wawelskiego – zdjęcia oparów w wieczornej łunie latarni na krakowskim Kazimierzu robią niesamowite wrażenie. Pięciokrotne przekroczenie zawartości toksycznych pyłów w stosunku do norm powietrza gwarantuje jedyny w swoim rodzaju filtr <postapo>, dodający fotom subtelnego tchnienia tymczasowości.
Na wszystko można spojrzeć z innej perspektywy, czego w spektakularny sposób dowodzą politycy, zarówno nad Wisłą, jak i nad Amazonką. Miłość do węgla w obliczu nadciągającej katastrofy klimatycznej, czy też nienawiść do lasów przy postępującym wyjałowieniu kolejnych połaci Ziemi, doskonale uzupełniają się na zdjęciach satelitarnych płonącej parę miesięcy temu Amazonii, a kilka dni temu Australii. Pozostaje mi cieszyć się z tego, że w krainie anakondy trwa właśnie pora deszczowa. Odpoczywaj lesie i nabieraj wody, bo trudno przewidzieć, gdzie zatlą się nastroje kolejnego lata. Niewykluczone, że będzie to selwa centralna Peru, wciąż opierająca się planom budowy nadmiernej ilości hydroelektrowni, rujnujących ekosystem i warunki życia Asháninka. Może to być las Arariboia w brazylijskim stanie Maranhão, gdzie aktywiści wraz z członkami plemienia Guajajara toczą nierówną walkę z nielegalnymi wycinkami drzew. Może to być także Yasuni, terytorium na terenie Ekwadoru nazywane nieraz sercem puszczy amazońskiej, bijącym niespokojnie nad wielkimi złożami ropy naftowej.
O tym miejscu, rozciągającym się na pograniczu Ekwadoru i Peru, strzeżonym jeszcze przez lud Huaorani, walczący wszelkimi dostępnymi środkami prawnymi o ochronę przyrody, powstał w 2018 roku polski film dokumentalny, pt. „Klątwa obfitości”. Miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu z jego reżyserką Ewą Ewart oraz z byłym Ministrem Energetyki i Górnictwa Ekwadoru Albertem Acostą. Pokaz filmu wraz z dyskusją odbył się pod koniec listopada zeszłego roku w krakowskim MOCAK-u, w ramach Open Eyes Economy Summit. Myślę, że w obliczu noworocznych wiadomości na temat zagrożeń ekologicznych warto o tym opowiedzieć.
Nazwisko Alberta Acosty może zabrzmieć znajomo dla osób śledzących losy walki o ochronę lasów deszczowych. Był on bowiem jednym ze współautorów tzw. Inicjatywy Yasuni ITT zadeklarowanej przez Ekwador w roku 2007. Wciąż pozostaje gorącym zwolennikiem ochrony puszczy amazońskiej, którą traktuje jako odpowiedzialność o wymiarze globalnym. Jego słowa oraz udział w filmie rzucają ciekawe światło na okoliczności towarzyszące promocji samej inicjatywy. Aby przybliżyć ten temat, trzeba jednak przedstawić na początek garść faktów.
Czym jest Yasuni?
Yasuni to jedyny park narodowy Ekwadoru. Zajmuje on powierzchnię niemal 10 tysięcy km2 i jest domem dla kilku grup etnicznych. Najbardziej znane z nich to lud Kiczua oraz lud Huaorani (lub Waorani), które od lat toczą walkę o przyznanie uprawnień do ziem swoich przodków, ochronę przyrody, ograniczenie wydobycia ropy i poszanowanie praw ludności rdzennej. Oprócz nich teren Yasuni – a zwłaszcza strefę ściśle chronioną (tzw. zona intangible) – zamieszkują także plemiona Taromenane i Tagaeri, prowadzące koczowniczy tryn życia i pozostające w dobrowolnym odosobnieniu. Stan ten określany jako „aislamiento voluntario” stanowi odrębną kategorię prawną, a osoby nią objęte są chronione specjalnym zapisem w konstytucji Ekwadoru.
Dzięki swojemu położeniu Yasuni to także obszar o wyjątkowej bioróżnorodności w skali całego świata. Przez Park Narodowy przebiega bowiem równik krzyżujący się z naturalną granicą pomiędzy selva alta – andyjską puszczą górską – oraz selva baja – amazońską puszczą nizinną. Brak rozróżnialnych pór roku i codzienne obfite opady deszczu przez wieki tworzyły warunki do rozwoju wielu unikalnych gatunków flory i fauny. Według słów naukowców występujących w filmie Ewy Ewart, a także cytowanych w reportażu dla National Geographic, nawet 80% z nich pozostaje wciąż niezbadane.
Obszar Yasuni jest uważany przez ekologów za kluczowy także pod względem ochrony klimatu. Ze względu na wysoką zdolność do pochłaniania dwutlenku węgla przez las deszczowy oraz znajdujące się pod nim złoża ropy, zwraca się uwagę na fakt, że wyeksploatowanie tego ekosystemu oznaczałoby uwolnienie do atmosfery Ziemi olbrzymich emisji CO2.
O co chodzi w Yasuni ITT?
Inicjatywa Yasuni ITT była wysuniętą w 2007 roku propozycją całkowitego zaprzestania wydobycia ropy na terenie całego Parku Narodowego Yasuni. W szczególności dotyczyło to obszaru trzech tzw. bloques petroleros, czyli sektorów wydzielonych pod działalność wydobywczą – Ishpingo, Tambococha i Tiputini. W zamian za pozostawienie złóż pod ziemią rząd Ekwadoru oczekiwał rekompensaty w wysokości 3 mld i 600 mln $. Suma ta miała zrównoważyć potencjalny ubytek w przychodach kraju, wywołany zaprzestaniem wydobycia i eksportu. Według wstępnych założeń rekompensata miała zostać zebrana w formie specjalnego funduszu przez ONZ, a złożyć się na nią miały przede wszystkim kraje wysoko rozwinięte. Jak łatwo się domyślić pomysł ten nie spotkał się z powszechną aprobatą. Niektóre państwa obawiały się stworzenia ryzykownego precedensu na arenie międzynarodowej, inne wskazywały na brak wiarygodności Ekwadoru po wcześniejszym zawieszeniu spłat długu zagranicznego.
Film Ewy Ewart pokazuje historię Inicjatywy Yasuni ITT – początek, moment ważenia się jej losów oraz upadek i konsekwencje społeczne. Opowieść sięga do późnych lat 60` i początku 70`, kiedy w Ekwadorze odkryto znaczne złoża ropy. Społeczeństwo świętowało – ten niewielki i niezamożny kraj określono wtedy w mediach „Kuwejtem Ameryki Południowej”. Pierwszą wydobytą baryłkę czarnego złota złożono w tzw. Świątyni Bohaterów w Quito. Jednak kolejne dekady eksploatacji przyniosły dewastację znacznych obszarów puszczy amazońskiej, nazywaną niekiedy „Czarnobylem lasu deszczowego”. Głównym sprawcą tragedii był koncern Texaco, wykupiony następnie w latach 90` przez firmę Chevron. (Czytelników zainteresowanych szczegółami skandalu z Texaco w roli głównej odsyłam do książki „Śmierć w Amazonii” Artura Domosławskiego). Biorąc pod uwagę ogrom spowodowanych zniszczeń, firma przeznaczyła stosunkowo niewiele środków (ok. 40 mln $) na oczyszczanie terenu. Dlatego Ekwador przez lata toczył proces o bardziej sprawiedliwe odszkodowanie. W roku 2018 zapadł jednak wyrok sądu opowiadający się całkowicie na korzyść koncernu.
Jak pokazuje historia przedstawiona w „Klątwie obfitości”, Ekwador otrzymał bolesną nauczkę. Zmusiło to wielu ludzi do myślenia, utorowało także drogę rozwoju coraz bardziej ekologicznych postaw wobec lasów i ich mieszkańców. W społeczeństwie dało się odczuć pewną zmianę nastrojów. Jako drapieżne macki przemysłu postrzegano przede wszystkim światowych aktorów neoliberalnych. Kiedy prezydentem został Rafael Correa, który ogłosił zerwanie więzi ze Stanami Zjednoczonymi, Bankiem Światowym oraz Międzynarodowym Funduszem Walutowym i zawiesił spłaty długu zagranicznego, naród zareagował wielkim entuzjazmem. Panowało naiwne skądinąd przekonanie, że Ekwador właśnie wyszedł na wolność. Czas pokazał jednak bardzo szybko, że była to zamiana jednej formy zależności na inną.
Być może zaważyły tu proste interesy, a być może brak skutecznej długoterminowej strategii na wypadek rezygnacji z zysków płynących z ropy. Wiadomo jednak, że już w czasie ogłaszania i promowania Inicjatywy Yasuni ITT, prezydent Correa prowadził rozmowy z Chinami, zainteresowanymi Amazonią przede wszystkim jako zapleczem energetycznym dla własnej gospodarki. Budowana była także infrastruktura konieczna do obsługi nowych pól wiertniczych – drogę, która powstała dla ciężarówek określano w dokumentacji jako „szlak ekologiczny”. W ostatnim momencie, kiedy utworzenie funduszu rekompensaty było już bliskie finalnego podpisu, Correa zmienił zdanie dochodząc nagle do wniosku, że powołanie międzynarodowego zarządu dla funduszu godzi w suwerenność Ekwadoru. Według dowodów ujawnionych później otrzymał on od strony chińskiej sumę w wysokości 1 mld $.
Odstąpienie od Inicjatywy Yasuni ITT wywołało rozczarowanie i wściekłość wśród młodych mieszkańców Quito. Ruch, który narodził się wtedy – Yasunidos – to organizacja aktywistów walczących o podniesienie świadomości ekologicznej oraz prowadzących dokumentację szkód stale wyrządzanych puszczy.
W języku potocznym Ekwadoru przyjęło się wyrażenie yasunizar oznaczające „przywrócić coś świętego”. Wydarzenia ostatnich lat wskazują jak długi, trudny i niebezpieczny może być ten proces – zgodnie z wypowiedzią Acosty, ludzi zabiegających o ochronę selwy dotykają bowiem liczne prześladowania. Statystyki mające przedstawiać ilość przypadków śmierci w obronie natury są znacznie zaniżane – ponieważ w Ekwadorze podobne incydenty są wprowadzane do rejestrów jako przypadki o dowolnie innych przyczynach.
Trudności i ryzyko nie oznaczają bynajmniej gotowości na ustępstwa. Rozmówcy Ewy Ewart pochodzący z ludu Huaorani twierdzą, że walka z działalnością wydobywczą sama w sobie stała się niejako już dziedzictwem przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Społeczności rdzenne wykazują postawę w większości niezłomną, wskazując nie tylko na zagrożenie dewastacją lasów, ale także na funkcje ropy naftowej i innych złóż jako ważnych składników tworzących zręby ziemi i utrzymujących ją w równowadze. W ich sposobie myślenia dochodzi do swoistej pętli: to między innymi ropa naftowa – ta wciąż drzemiąca pod ziemią jako jej ukryta moc – ma im dać siłę niezbędną do zwycięstwa.
Jakie są realne perspektywy ograniczenia przemysłu naftowego w Ekwadorze? – Większość osób twierdzi, że na to pytanie trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć. A może wręcz przeciwnie, odpowiedź jest prosta, ale jej wymowa już nie nastraja zbyt optymistycznie. Ekwador ma olbrzymi dług wobec Chin – dług, który na bieżąco obsługiwany jest za pomocą baryłek czarnego złota. Ponadto umowy zawarte z Państwem Środka przewidują także stałe zlecanie prac przy infrastrukturze bloques petroleros podwykonawcom chińskim – odbierając w ten sposób Ekwadorczykom miejsca pracy oraz możliwość czerpania jakichkolwiek zysków z działalności wydobywczej.
Podczas spotkania z sali padło między innymi pytanie dotyczące kwestii reprezentacji ludności rdzennej we władzach państwa na różnym szczeblu. Często bowiem zakłada się wręcz automatycznie, że rdzenny przedstawiciel u steru będzie czynił wszystko dla ochrony swojego puebla oraz jego otoczenia. Zapewne tak dzieje się w wielu przypadkach, jednak Ekwador nie stanowi pod tym względem najlepszego przykładu. Aktualny prezydent kraju Lenín Moreno pochodzi bowiem właśnie z Yasuni i z jego kadencją wiązano liczne nadzieje na uporządkowanie ww. kwestii. Niestety, według Acosty nie czyni on absolutnie nic w tym kierunku. Wręcz przeciwnie – wydaje się forsować coraz bardziej intensywną eksploatację.
Nie sposób oddać w krótkiej relacji wszystkich aspektów tak złożonego i wieloletniego dramatu. Można jednak zastanowić się nad wnioskami, które proponują reżyserka filmu oraz były Minister Energetyki i Górnictwa w Ekwadorze. Oboje wskazują bowiem na szeroki wymiar problemu twierdząc, że tylko z pozoru dotyczy on odległych, zdziesiątkowanych plemion siedzących gdzieś na krańcu świata. Tymczasem jest to tylko jedna z wielu twarzy naszego jak najbardziej wspólnego problemu, który wymaga nagłośnienia, wielotorowej edukacji oraz wykształcenia alternatywnych metod na różnych poziomach życia. Chcąc nie chcąc, problem ten będzie stawał nam się coraz bliższy – tym szybciej, im częściej nazwiemy go egzotycznym i dalekim.
Fantastyczne przygotowanie do tematu. Gratulacje !!!